#jak tu ciemno
Explore tagged Tumblr posts
Text
not really creative concept art I may or may not do in the future
the quality is just not here lol
#it was inspired By one song#to be more specific#by#jak tu ciemno#(how dark it is here)#by bartosz chajdecki#ITS SO GOOD FUCK#Especially by the lines that translate to#and even though i can hear it shuffling#i know it will never catch me#as my dad will protect me#and throw this thing out of the house#it's from one serie i rly wanr ro watch but there aren't any free sources:--(#also your girlies brajn chemistry has been altered#because i think i kinda bruised my arm artery#but we're alive so lets go 🥴#heatsu art#hellsing ultimate#iscariot#heinkel wolfe#Alexander Anderson#concept art
185 notes
·
View notes
Text
Byłam tym przerażona. Właściwie bardzo, choć może nie zdawałam sobie z tego aż tak bardzo sprawy. Chciałam czuć się w końcu zwyczajnie dobrze. Chciałam w końcu być emocjonalnie prosta i prostolinijna, taka bez drugiego i trzeciego dna. Chciałam w końcu w tym wszystkim nie grzebać. Nie drążyć. Nie zadawać trudnych pytań. Nie odbudowywać w górnolotne metafory. Chciałam w sobie tego wszystkiego tak nie kumulować. Chciałam przestać stawiać w końcu przeszłości ołtarze. Chciałam w końcu patrzeć na nią bez namaszczenia i grającej w tle muzyki filmowej. Chciałam ją odłożyć i pójść. Tak odłożyć, jak na półkę przeczytaną książkę. Chciałam, by w końcu wtopiła się w otoczenie i zlała z codziennością. Chciałam stanąć ubrana w swoje rzeczywiste barwy i nie powiedzieć już żadnego "ale". Chciałam, by odgarnął mi włosy z twarzy i powiedział, że już nie muszę. Naprawdę bardzo się bałam. Głównie tego, by się przyzwyczaić. Głównie tego, że znów zawaham się, że to możliwe. To się nie odbywało za darmo. Żaden gratis do zakupów, żadne punkty na nagrody. Każde odnowienie tej subskrypcji bardzo dużo mnie kosztowało i najgorsze, że do tego za każdym razem płaciło się za to w ciemno. Zbliżeniowo, ta, bez potwierdzenia, nie, dziękuję, mh, do zobaczenia. Znali mnie już tutaj. Znali zarówno moją podeskcytowaną, jak i zrezygnowaną minę. Widzieli, jak zostawiam u nich wszystkie oszczędności, jak ze łzami w oczach proszę o ostatnie przyznanie kredytu, bo tym razem to na pewno ostatni raz. Człowiek wolał nie liczyć, który raz tu wraca. Przy okienku wisiała siatka centylowa samotności, miała ona pomóc subskrybentom w wyborze najbardziej korzystnej opcji, w zależności od poziomu zaangażowania oraz stanu wiary i nadziei. Proponowali najlepszy plan. Płatność w ratach lub gotówką z góry. Właściwie nawet nie ty o tym decydowałeś, to oni wyliczali, do której opcji masz zdolność finansową. Uśmiechnięty doradca klienta wręczał potwierdzenie i życzył, by tym razem była to subskrypcja dożywotnia. Odchodziłam od okienka i od pewnego momentu nawet już nie udawałam. Ze szczerą nadzieją przychodziło tu niewielu, najczęściej byli nowi. Czekając w kolejce, dla zabicia czasu, obstawiało się, czy to ich pierwszy czy drugi raz. Czasami bardzo rzadko bywał to też trzeci. Od czwartego uznawało się, że mamy do czynienia z psychopatą. Nowicjuszom proponowano także szeroki pakiet ubezpieczeń. Przyjazd karetki, przeszczep, transport zwłok z zagranicy. Lepiej było się zabezpieczyć. Przecież pytanie nie brzmiało, czy będzie boleć. Pytanie brzmiało, jak bardzo i czy było warto to znieść.
- Marta Kostrzyńska
#cytat#cytaty#po polsku#polski#poezja#polskie-zdania#polskie zdania#polskie-zdania.pl#książka#książki#marta kostrzy��ska#polskie teksty#polskie cytaty
72 notes
·
View notes
Text
25 Mają 2024, Sobota🌻:
Dlaczego nikt mnie nie uprzedził, że 32 godziny bez Nicolasa będą takie trudne?! Przede mną jeszcze 20. Odkąd go adoptowałam każdą noc spędzałam z nim — albo rozpychał się obok na poduszce, albo właził mi pod kołdrę i tylko wystawiał główkę żeby mieć czym oddychać. A teraz? Nic! Puste łóżko! 😢 Co z tego że wygodne? Nie ma w nim kota!
(Nicko-spam, bo muszę się pocieszyć):
BORZE DĘBOWY, JAK JA ZA NIM TĘSKNIĘ.
Btw na trzecim zdjęciu Nicolas leży sobie w dziurze w kanapie (zarwała się kiedyś pod jakąś ciotką i przez lata kładłam tam poduszkę zamiast po prostu wsadzić tam kota). Pasuje idealnie!
Ale przechodząc do rzeczy. W Olsztynie byłyśmy o 14 i całe szczęście, że udało mi się przekonać siostrę żeby najpierw zostawić rzeczy w hotelu (doba hotelowa zaczyna się od 16) zanim pójdziemy coś zjeść, bo okazało się, że już mogłyśmy się zameldować. Odstawiłyśmy walizkę do pokoju (nie do składziku, jak pierwotnie zakładaliśmy) i poszłyśmy na łowy. Ostatecznie znalazłyśmy jakiś w miarę tani pub z niezbyt pubowym menu. Ogólnie jakoś od roku nie byłam w knajpie i dopiero dzisiaj do mnie dotarło jak problematyczna jest moja dieta, bo okazało się, że bardzo trudno znaleźć danie bez pomidorów, papryki, cebuli, czosnku, octu, kapusty, awokado, sera, cytrusów, soi, jakichkolwiek wędlin i owoców morza. Pewność że nie zawierają żadnych z tych produktów miałam tylko do frytek (zwykłych i z batatów), do których nie mogłabym wziąć sosu, bezpieczną opcją wydawały się też "flaki" z boczniaków (no i pewien głosik podpowiadał że są bardzo mało kaloryczne...). Głupio mi było wypytywać kelnerkę o dokładny skład, więc zaryzykowałam i zamówiłam w ciemno — błąd. Już na starcie zobaczyłam że była to zupa grzybowo-cebulowa z wyczuwalną nutką kapusty, w dodatku mocno przyprawiona. Nie jestem dobra w wyczuwaniu przypraw, ale oprócz sporej ilości kminku czuć było też czosnek i ostrą paprykę. Nie chciałam zwracać na kuchnię, szczególnie że już zdążyłam mocno zgłodnieć, więc po prostu ją zjadłam — kolejny błąd. Już po jakichś 3 godzinach dostałam takiej migreny, że musiałam się położyć (na szczęście wróciłyśmy już do hotelu, a wcześniej zdążyłam zobaczyć jak siostra tak flirtowała ze sprzedawcą w Sweet Factory, że dostała czekoladki gratis. Gdzie ona się tego nauczyła?!). Zapomniałam wziąć ze sobą Zolmiles i jakiekolwiek leki przeciwbólowe, więc po prostu leżałam skulona pod kołdrą dopóki siostra nie poszła mi do sklepu po Apap (po ostatniej przygodzie z ibupromem boję się czegokolwiek silniejszego niż paracetamol). Łyknęłam dwie tabletki i po dwóch godzinach ból trochę zelżał, na tyle że mogę teraz patrzeć w telefon i trafiać w literki na klawiaturze 😅. Jutro mamy pociąg na 16 (nie wiem czemu tak późno skoro doba hotelowa kończy się o 12 — będziemy się musiały tarabanić po mieście z bagażami przez co najmniej 3 godziny albo siedzieć na peronie. Bez sensu), w domu będziemy o 19. Niby fajnie tu tak bez rodziców, ale... NICOLAS. Tęsknię za moim dzieckiem 😭.
23 notes
·
View notes
Text
wtorek 05.11
podsumowanie dnia
zjedzone — ok. 800-950 kcal
melduje sie bardziej z nudów aniżeli samej chęci podsumowania dnia bo co tu podsumowywać jak prawie nic nie robie xd kalorie policzone z ogromnym przymrużeniem oka ale przez wiekszosc dnia w ogole o jedzeniu nie myslalam. zjadlam jakies chyba 0 gram blonnika i 0 białka.
pisalam dzis posta na blogu ze spotkalam sie rano z kolezanka ale ucieklam w polowie spotkania xd zwykle zaczynami we wtorki o tej samej godzinie i wlasnie o 7.30 idziemy do kawiarni sie pouczyc. mi sie jeszcze po wczoraj utrzymywał koszmarny nastrój, przez pol godziny zamienilysmy dwa niezłożone zdania najwyżej, jakos mnie zestresowała własna markotność więc jebłam że musze isc juz do szkoly cos zaliczyc. od niechcenia weszlam na dodatkowe z matematyki gdzie poza mna byly dwie osoby i calkiem dobrze szlo mi rozwiazywanie zadan tam????? to byly dwie kujonki , 5 z matematyki a glownie to mi dobry wynik wychodzil/konczylam liczyc jako pierwsza. rozjasnilam sobie w glowie co nieco.
kilka dni temu byla rocznica smierci mojej babci wiec jechalismy na msze za nia, calosc trwala krotko ale ofc jeszcze ploty z rodzinka pod kosciolem. wujek z ciotka stwiedzili "ohh juz tak ciemno niebezpiecznie jechac, mozemy zostac u was na noc 😥" i zostali choc przez to że rzadko opuszczam swoja jaskinie praktycznie ich nie widzialam. moja matka juz obrobila potężnie dupe calej rodzinie ktora nie przyszla na msze. udalo mi sie zabrac za nauke w koncu, matematyka, francuski + jeszcze fizyka. w ogole mam wrazenie ze z fizyki to od ponad 2 lat ciagle ten sam temat omawiamy, pisalam juz chyba 5 kartkówek z zasad termodynamiki xd
zrobilam 8000 krokow i 30 minut bardzo lekkich cwiczen
#chce byc idealna#chude jest piękne#chudosc#odchudzanie#nie chce jesc#podsumowamie#kartka z pamietnika#chce schudnac
15 notes
·
View notes
Text
Kiedy zaraz kończysz 46 lat, nosisz
- a właściwie, owszem, nosisz, ale skracasz na jeden milimetr włosy po bokach i sama nie wiesz, co sądzić o zachowaniu innych osób wobec ciebie. (Nie twojej osoby. 🥱) Starsza pani w tramwaju. Ustąpiła miejsca dwóm innym paniom i powiedziała: Siądę obok młodego. I znalazła się na krześle obok mnie. Może chodziło o "młodego człowieka"? Nie sądzę. 😏 Ale może. Pisałam nie raz o pomyłkach, jeżeli chodzi o moją płeć, wcześniej. Jestem przyzwyczajona. Szczególnie starsze osoby (to znaczy: w jakim wieku?) dość często nie rozróżniają. Przydałaby się do tego androgeniczna twarz. Być może posiadam, ale nie zdaję sobie z tego sprawy? Dalej. Z tym wiekiem to też pogmatwane. Jeden pan był z psem na spacerze i rzekł był, że nie dałby mi połowy tego. (wieku - dopisek). Było już ciemno, pan chciał być miły. Ogromnie przesadził. 😀 Urocza, miła starsza Pani o siwych włosach w miejscu, w którym bywam praktycznie co tydzień, powiedziała do mnie "papa", a ostatnio: "Widziałam cię tam". I elegancko. Pani per Ty, ja per Pani. A, i jeszcze. Sąsiedzi wracali z pogrzebu sąsiadki. Mijają mnie, Pani sąsiadka mówi: - Pani Ania zawsze tak młodo wygląda. (Byś się zdziwiła, proszę Pani.) Druga sąsiadka: - Ale przecież jest młoda! Skosiła jak kosiarka trawnik. Śmiałam się. To geny. Przede wszystkim geny. Teraz wjeżdża laweta. Z czymś innym. Zakupy w House. Chodziło mi o czarną, rozpinaną bluzę z kapturem. Kupiłam czarną, rozpinaną bluzę z kapturem. Męską. Gdybyś był* tam, gdzie mają ciuchy dla dziewczyn i kobiet, oraz, między innymi, bluzy z kapturem. Ło materdejo. 🤦 Jasne, owszem, każdy sobie nosi to co chce i bardzo, łabędź, dobrze! Tylko, że mnie wbiło w deski tereski. Mamie nie przypadł zbytnio do gustu krój. I bardzo dobrze, nie po to pytam Mamę o zdanie żeby kłamała! ☝️ Bluza spłaszcza mnie po bokach tak, iż całość - bluza plus spodnie - sprawia, że wyglądam jakbym nie posiadała bioder. Moja figura przybiera kszta��t męskiej. I wiesz co? Mama: "Ale ty tak lubisz." 💪 Tak, moja Mama nie ma żadnego problemu, między innymi, z faktem, jak się ubieram i że jest to styl męski. Lubię akcentować to, że mam piersi. Spore piersi. Lubuję się w zestawieniu: chłopczyca z piersiami. 🧒 Jestem pokręcona jak loczki na wałku, czy zupełnie zrozumiała? (Nie przepadam za określeniem "normalna", ale może i takie być. Jeszcze chyba nie ma wygodniejszego.) Jeżeli tu dotarł*ś wpisz, proszę, "Skorpion jedzie na czerwonym". Dzięki! Do przeczytania skorpiony w dwutakcie.
17 notes
·
View notes
Text
Pod górę
Żeby Was... Dzień miał być piękny, był średni. Posłuchajcie:
Zaczęło się niewinnie - od zdechłego kurwixa łypającego na mnie z dużego akwarium. Utyty był skurwiel. Dawno nie czułem, że puszczam w odmęty wodociągów zwłoki. Niech mu prądy lekkie będą.
//
Było ciemno i ciepło jak skurwesen. Jak nie czwarta rano. Czuć już, że lato odchodzi. No ale było ciepło. Cieszyłem się na zmianę z Kiero. Myślałem, że wszystko ogarniemy XD
//
Coś wisiało w powietrzu. Brnęliśmy w niewidzialnej smole. Boszzzzz....! Jak było ciężko. Lepko. Duszno. Nie chciało się nic, chociaż do zrobienia było sporo.
//
Pół palety dostawy z samego rana. Akurat spakowałem opakowania. 15minut roboty w 1,5h. I jeszcze nie skończyłem :P Kurwa, jak to się ciągnęło wszystko.
//
Świat bez pieniędzy. W kasie wielki czarny penis, a do rozmieniania tabuny. I tu już nie przesadzam ani krzty. Jakby się zmówili. Z 600zł które udało mi się rozmienić o 10tej u pań przy kasie, o 13stej zostało 200. I to nie dla tego, że rozmieniałem. Goniłem w chuj. Sam za darmo nie dostałem. Jak nie 50zł za chleb to 200zł.
//
I znowu kapslarze. No żeby ktoś wam tak samo zrobił! Pierwszy raz człowieka na oczy widzę, garść upierdolonych kapsli i on wymienia XD Nawet jakby ci je sam papież sprzedał tutaj... Idź do papieża. Nie znam cię siło nieczysta. Wypierdalaj w podskokach.
//
Był SWS. Pierwszy raz wydawało mi się, że ma zeza XD W ogóle coś do mnie gadał, ale jakbym nie rejestrował. Dostało mi się za Manekina i nabiał, ale powiedziałem wprost, że ze wszystkim sam się nie obrobię, i wszystkiego nie mogę pilnować. Niech odpowiada za siebie. - Źle się stało, bo kurwa po raz pierwszy nie wleciała premia za sezon. Teraz z Kiero nie wiem jak to ugryźć. No niesmak pozostał. Przez telefon nas zbędzie, a kiedy go zobaczymy? Już widzę jak mówi, że w lipcu było po 2tyg urlopu, więc jaka premia?
//
Zamówiłem mydło na Allegro, bo nigdzie go nie ma. Miało być dzisiaj. I chuj. Będę śmierdział. Czekam na SMS od kuriera, a tam na poczcie mail, że dziś dopiero nadano. KURWA, miała być dostawa dzisiaj! Dojebię chujowi 2 gwiazdki to się nauczy Bogdana w chuja ni robić. - Musiałem też kupić przyssawki do małego filtra, bo uparł się być filtrem wolnym głębinowym. Na razie wisi na kablu przywiązany do bilownicy. - Widziałem dziś starszego typa z fajnym sygnetem. Ogólnie widzę coraz częściej, że faceci noszą sygnety. Ale nie takie kiczowate, tylko takie eleganckie. Muszę pomyśleć :P Miałem kiedyś, ale mi na basenie z kolczykami zajebali jak suszyłem cymbał. - Przyjechały przęsła pod winorośl i ziemia. Muszę ogarnąć. Nie mam tylko kiedy.
//
11 notes
·
View notes
Text
Czasem bywa ciemno, mrocznie. Słońce gaśnie, wszystko pokrywa mrok. Oczy potrzebują dużo czasu, aby przyzwyczaić się do ciemności. Wędruję tak powoli, ze strachem by nie upaść, nie potknąć się i nie wyrządzić sobie szkody. Stoję w miejscu, gdy inni maszerują. W świetle latarni patrzę na nich, cienie przesuwają się wszędzie, a ja jako jedyny zauważam swój. Ten cień przypomina mi o tym, że tu jestem. Przypomina mi o chwilach z przeszłości, kiedy w taki sam sposób, niezmiennie mi towarzyszył, wraz z innymi rzeczami, które szalenie mocno trzymają i nie chcą puścić. To zjawisko każdemu znane, lecz ja kołyszę się pośród gąszczy zagubienia zbyt często. Słuchawki na uszach i olśnienie. Nie wszystko jest takie samo, acz schemat podobny. Szarość przykryła to, co było ważne. Niezrozumienie otaczającej rzeczywistości. To co miłe, miesza się z bólem. Już nie wiadomo, jak to naprawdę jest. Porównać to można do zachwiania równowagi. Brak pewności, umysł sygnalizuje, że coś jest nie tak. Shhhhh. Kolejny dzień. Ale nie chcę ciągle czekać. Niecierpliwość i znużenie powinnością. Brak poczucia sensu w stawianiu małych, regularnych i powtarzalnych kroków. Tik tok, zegar tyka. Chmury przykrywają niebo. Światła samochodów. Następnie śpiew ptaków. Pętla czasowa. Przeznaczenie, czy głupie wybory? Idiotyzm. Burzenie stabilizacji, regularne i nierozważne. Lęk. Oddech donośny pośród szumu ciszy. Zawroty głowy i okno na podwórze. Trzeba iść. Wolałbym chcieć, a nie musieć. Dlaczego taki jesteś? Dziwny. Jesteś nieco dziwny, bardzo niezrozumiały. Jesteś zaburzony, niezdefiniowany i strachliwy. Rzec by można - pojebany. Ano jestem sobą, takim właśnie delikatnym kolcem róży. Płynę teraz przed siebie, bądź płynąłem jeszcze niedawno, mając obrany kurs. Teraz tylko znajduję się na statku, bez steru, zdany na pastwę wiatru i prądów wodnych. Powtarzam sobie, że potrafię. Powtarzam sobie, że daję radę. I tak właśnie jest. Ale co jest obecnie warte świeczki? Wszystkie pogasły, zapałki już się skończyły. Szum fal, a ja leżę na plaży w ciemności. Zimny piasek. Zimno. Odczuwam chłód. Przypływ. Siły natury, a ja ich częścią. Dziś, czy jutro - zaprzepaszczone szanse otwierają nowe możliwości, by poczuć niebo na ziemi...
9 notes
·
View notes
Text
14.09
Tydzień fasta zakończony. Równe 7 dni.
Czemu go zakończyłam ? Bardzo nie chciałam. Okropnie bardzo nie chciałam go zakończyć, szło mi cudownie, ale przemyślałam sprawę bardzo poważnie i postanowiłam tak, jak postanowiłam.
A wiec czemu?
A) Czułam się już słabo, zataczałam się na nogach, miałam mroczki przed oczami jak się schylalam, robiło mi się ciemno przed oczami jak np. Wstawałam z łóżka czy krzesła. Szła mi krew z nosa, zemdlałam parę razy w tym raz spadłam z drabinki jak montowałam karnisz. Przestałam chodzić do szkoły bo mój mózg przestał łapać jakiekolwiek informacje na lekcjach, nie miałam siły wstawać wcześnie rano żeby biec na pociąg. Jak się budziłam była to około 10-12 „rano” i wtedy spokojnie dochodziłam do siebie, wsiadalam do pociągu i jechałam na moje nowe mieszkanie, żeby prowadzić dalszy remont. Po prostu brakowało mi już siły.
B) Jutro przyjeżdża moja siostra ze swoim mężem i dzieckiem żeby pomóc mi w remoncie. Będziemy spać w tym remontowanym mieszkaniu no i kontynuować ten remont. Muszę mieć siłe żeby im pomóc (a nie jak dotychczas kiedy mdlałam - od razu by zauważyła że nie jem, bo już zdążyła załapać jako jedyna ze mam problemy z jedzeniem) no i będzie tu gotować. Pójdę po najniższej linii oporu i będę jeść bardzo malutko, a reszte dam jej psu albo po prostu rozwale po talerzu i powiem ze mam dość. Udam ze mam okres (chociaż od 2-3 miesięcy go nie uswiadczylam) i nie mam ochoty na jedzenie. No ale coś muszę.
Pewnie zaproszę do siebie X, jesteśmy razem już od roku i także próbuje stwarzać pozory, ze jem w miarę możliwości.
Jakoś to musi być, widzowie.
Idę zjeść 2 wafle ryżowe jeśli się uda, jeśli nie - to jeden. Jutro na śniadanie zjem pomidora z cebulą, na obiad wafla ryżowego, a na wieczór zobaczę co oni będą jesc. Jeśli coś w miarę - zjem troszkę z nimi, jeśli nie to ugotuje sobie dwa jajka na miękko - żółtko rozleje na talerzu, a zjem same białka :) Mam nadzieje ze się uda.
#chce widziec swoje kosci#gruba szmata#gruba świnia#nie chce jesc#az do kosci#blog motylkowy#chude dziewczyny#chudnij#jestem motylkiem#lekkie motylki#nie chce być gruba#grubaska#jestem gruba#grubasek#za gruba#chudajakmotyl#chude jest piękne#chudość#chudzinka#pragnę chudości#nienawidzę swojego ciała#nienawidze swojego ciała#nienawidzę siebie#idealne ciało#chude ciało
52 notes
·
View notes
Text
12.04.2024
Wkurwiona jestem, znowu, znowu przez partnera. W czwartek, gdy wrociłam ze spaceru z psem i zrobiłam zupę, dostałam okresowy zgon. Ledwo żywa powiedziałam partnerowi, żeby schował warzywa z rosołu do lodówki to zrobię sałatkę warzywną. Wczoraj będąc w pracy napisałam mu, żeby zobaczył czy warzywa, których nie schował do lodówki są dobre, odpowiedział okejką, czyli "dobrze, sprawdziłem, są ok, dobre", zawsze tak interpretujemy tego typu wiadomości. Wróciłam do domu po pracy, wracam +/- 17. Jeszcze na 17:30 szłam na korki, które przesunęłam z czwartku, tylk 45'. Parner pojechał na rower, przywiózł mi kwiatka w doniczce, jako prezent. Po pracy szybko wyszłam z psem i poszłam na korepetycje. Ostatecznie wróciłam do domu, przygotowałam tofu "skwarki" do pierogów, które kupiłam wcześniej po drodze. Umyłam i wstawiłam jajka, do sałatki. Skwarki się smażyły z posiekaną cebulą. Obrałam i ugotowałam ziemniaki, do sałatki. Pokroiłam jajka, wrzuciłam do miski, tak samo ziemniaki. Podniosłam przykrywkę z warzyw, skisły. Poprosiłam o jednę rzecz: WŁÓŻ WARZYWA DO LODÓWKI. Ok, łącznie o 2. Bo następnego dnia poprosiłam o sprawdzenie, czy warzywa, któryh NIE schował sa dobre. I odpowiedział mi.
O 19:00 jest styling, do salsy, wie jak mi zależy, żeby w tych zajęciach uczestniczyć, ostatno zaczęła się nowa grupa, to była moja szansa, żeby zacząć uczyć się dobrze wyglądać w salsie. Wczoraj były 3 zajęcia, na żadnych nie byłam. Na pierwszych bo robiłam jedzenie, na drugich bo jechaliśmy w południe do jego rodziców, wczoraj bo robiłam jedzenie, co nie miało sensu bo WARZYWA BYŁY ZEPSUTE. Następne zajęcia będą już czwarte, nie będzie sensu, żebym dołączyła teraz do grupy, to połowa poziomu. Nie odnajdę się już tam.
Święta były 2 tyygodnie temu. Spędziłam je u rodziców partnera, byli chorzy. Partner się zaraził. Od 2 tygodni jest chory. Od poniedziału wielkanocnego nie czuł się najlepiej, czuł się słaby. W piękny weekend chory poczuł się chory. Głowa, zatoki, kaszel. Od 2 dni niby czuł się dobrze.
Wczoraj wieczorem leżąc w łóżku pytałam czy wie co chce robić w weekend. Do wyboru było: pojechanie na targ (co tydzień mi na tym zależy, bo chcę żebhyśmy nie jedli marketowego gówna tylko mięso oraz warzywa ekologiczne, prosto od rolnika. Raz byliśmy, o 12:56, bo wcześniej się nie zebrał, targ do 13:00), targ dla piesków, gdzie chciał iść, targ mebli, żeby znaleźć stolik kawowy, grill u kolegi, jeszcze chciał mnie zabrać do sklepu, gdzie kupił kwiatka, bo są łądne i możemy coś jeszcze wybrać, np. na balon.
W nocy się obudziłam, ciemno wszędzie, siedział na telefonie. Boli go głowa. Tak, leżenie z podkurczonym karkiem i gapienie się na swiatło w środku nocy, tym samym nadwyrężanie mięśni twarzy, oczu jest rewelacyjnym pomysłem na ból głowy. Na pewno pomoże.
Rano obudziłam się, 8:30, nie spał niby od 3 bo go głowa bolała. Także tak wygląda moja sobota, ze wszystkich planów: jedziemy na rowerach do biedronki na zakupy i potem gdzieś dalej. Ja nie wiem ile on tych zakupów chce zrobić, co kupić bo w temp. 20 stopni i słońcu cokolwiek kupimy zepsuje się zanim wrócimy z tego wielkiego wypadu na rowery.
Próbowałam namówić przyjaciółkę, żeby przyjechała do Poznania zanim polecą z chłopakiem do Azji. Nie było kiedy. Rozumiem.
Myślę sobie, że po prostu czuję się tak strasznie samotna... Nie mam tu przyjaciół, są znajomi chłopaka ale nawet jak mielibyśmy się z nimi spotkać bo on jest ciągle chory...
7 notes
·
View notes
Text
Siemka
Kasia znów w trasie #JebęJakBeduin
Sorrka, ze wczoraj nie pisałam. Dzień był jedną wielką nerwówką. Najpierw czekanie za kasą (w kieszeni szumne 100 zł a jeszcze przecież rodziców trzeba było obkupić bo nie mieli nic) a później gonitwa po sklepach.
Nienawidzę nerwówki. Tego takiego „Amerykańskiego poranka” co to wszyscy zabiegani i spóźnieni.
Wstałam o 5 rano, nakarmiłam uszaki, popłakałam trochę (kawa z łzami z rana jak śmietana) i pojechałam do roboty.
Załadunek w deszczu, rozładunek w słońcu.
A później już tylko dwu i pół godzinne czekanie, aby wjechać na załadunek. Jak do 21 wyjadę z załadunku w Pudliszki to zostaje u nich na parkingu. Chociaż w sumie. O której bym nie wyjechała pierdole już nigdzie nie jadę. Po pierwsze Jest Już Ciemno (jak to śpiewał Feel), ale nie wszystko mi jedno. I tak już miejsca nigdzie nie znajdę chyba, że po krzakach - a podejrzewam, że i te będą już zajęte o 23 💀 A tu jest ładny parking firmowy. Fakt faktem zalatuje obornikiem, aleeee…. Na noc i tak okna będą zamknięte bo komary zjedzą mnie żywcem.
Cóż plan nieaktualny. Szef zadzwonił w trakcie pisania i kazał jechać jak najwięcej się da. W końcu to mój problem by znaleźć sobie miejsce parkingowe koło Legnicy.
A wiecie co się stało koło Legnicy? Chłop się zesrał po jajecznicy.
Humor -100% a myślała, że gorzej być nie może
W oczekiwaniu, aż zwolni się dla mnie rampa stwierdziłam, że ten zawód schodzi na psy XDDDD
Życie pisze samo scenariusze. A przez psa po prostu skisłam.
Generalnie poranek był średni jak zawsze. Oliwy do ognia dodał fakt, że trzeba było jechać w trasę. Denerwuje mnie to, że nie potrafię się z tego cieszyć. Kiedyś fakt faktem marudziłam, że trzeba już jechać, we w drodze do pracy humor zaczynał mi się poprawiać z każdym ujechanym kilometrem. A teraz? Jadąc do pracy płakałam jakby mi się jakaś krzywda działa. Po prostu żałosne to bo wiem, że jest dobrze. Robotę mam okej, szefostwo też a wypłata za te 11 dni zeszłego miesiąca była taka na jaką liczyłam. Po prostu depresja zaburza mi to wszystko i sprawa, że czuje się okropnie. Wykracza to daleko poza typową chandrę czy gorszy dzień.
Biorę leki, ostatnio pani doktor zwiększyła mi dawki. Biorę aktualnie najwyższe i cholernie się boje, że przestają działać, że poprawa była jedynie chwilowa. Wracają złe myśli i chęć nie brania niczego w myśl zasady „i tak jest chujowo to po co wydawać miesięcznie 500 zł na leki i wizytę u lekarza”.
W poniedziałek porządnie wyczesałam te dwa słodkie skurczybyki.
Jedzeniowo? Dwie kawy z mlekiem. Żygać mi się na to wszystko chce i nie jestem wstanie nic zjeść bo robi mi się niedobrze…
Załadowali mnie zatem jadę dalej 💀
24 notes
·
View notes
Text
Oh hell naw, w czwartki koncze zajęcia, jak już jest ciemno.
Teraz jeszcze slonce zachodzi wcześniej niż w Polsce, ale zimą będzie na odwrót. To my bedziemy mieli godzinę więcej słońca z rana i dodatkową godzinę po południu. I'll take it.
A, no i jeszcze nie zniknęły tu dni krótkorękawkowe, więc 2:1.
4 notes
·
View notes
Text
13-14.01.2024
W sobotę rano obudziłam się w dobrym humorze
I od razu zabrałam się za zadanie domowe
A Kiara mi towarzyszyła
Do tego śnieg na dworze padał
Co jeszcze bardziej mi poprawiło humor
I tak nie lubię tej jednej nauczycielki że wybrałam się do szkoły o 11
Przyszłam to się okazało że mają egzamin xd
I nauczycielka do mnie z tekstem że jestem taka głupia że się spóźniłam na egzamin
Ja jej pocisnelam tekstem że spóźniłam się bo wiem że umiem
Pierwszy raz dostałam tekst że jestem zbyt pewna siebie i że na pewno nie dam rady napisać bo jest za mało czasu
Oni od 8 pisali a ja cały napisałam w pół godziny
Potem drugi
Mina nauczycielki i klasy bezcenna
I dostałam dwie 6 😏
A raczej trzy bo jeszcze z pracy domowej
I dowiedziałam się że jutro i za tydzień wolne
Dla wypalonej szkołą osoby to istny raj
Wróciłam do domu cała szczęśliwa
Z wiedzą że się udało
Uwielbiam pokazywać że coś potrafię tym którzy we mnie nie wierzą
Próbowałam potem spać ale nie wyszło
Więc oglądałam szpital i układałam puzzle
Skończyłam czytać książkę o Van Goghu. Pochłonęłam ją normalnie
I zaczęłam czytać nową książkę o ADHD
Przyda się na egzaminy 🤔
W nocy też moja Kiara spala i mruczała lub chrapala
Zabawne ale ja się czuję jakbym miała dziecko
Bo tak się czuję za nią odpowiedzialna
A tu jak śpi sobie w łóżku pod kocykiem na podusi
Następnego dnia od 7 oglądałam telewizję
Włączyłam sobie horror pt "Potwór we mnie"
Dał mi ten film do myślenia z powodu tego że pokazuje że nasze własne myśli są jak potwór który może nas zabić
Bo właśnie o takiego potwora chodziło
Który się tworzy z nadmiernych ambicji i negatywnych myśli
I sposób żeby pokonać tego potwora to wiara w siebie i sprzeciwieniu się temu potworowi
Daje do myślenia
Później to poćwiczyłam i włączyłam sobie bajkę Fineasz i Ferb
A potem spać
Później to się męczyłam z myślami samobójczymi
Jutro mam terapię to o tym będę gadać z terapeutką
Porozmawiam też o autodestrukcji która mnie dobija
I ogólnie bardzo dobijał mnie ból w klatce
Nie wiem co jest grane ale się trochę dusiłam
Mimo to myślałam że wolę się udusić niż iść do lekarza bo chciałabym umrzeć
I ogólnie też nie wiem jak się nagrodzić za te 6
Może kupię sobie promarkery które tak bardzo chce
Jest tam 168 sztuk i to nie tak drogo jak myślałam
Bo jak parę lat temu dostałam promarkery na święta to 24 sztuki drogo kosztowały
Ogólnie też wieczorem wyszłam sobie na spacer i akurat sypało
Ale u mnie w mieście nie działała 2/3 latarni
Ciemno jak w dupie
Mimo to się nie bałam
Wręcz przeciwnie. Podobała mi się ta ciemność
Pisze trochę mniej bo jestem zmęczona jak diabli
Jestem pewna siebie a jestem tak wykończona jakbym była w fazie depresyjnej
Nie wiem co jest grane
Zobaczymy. Może terapeutka coś pomoże
I wgl tak schudłam ze czuje swoje niektóre kości. Zwłaszcza na szyi i na plecach
Siniaki mi się narobiły xd
Nie wiem czy też o tym pogadać z terapeutką czy ja naprawdę nie mam nawrotu anoreksji,bo nawet przyjaciółka mi zwraca uwagę że więcej ćwiczę,mniej jem i jakby unikam sytuacji żeby jeść ze znajomymi
Bo to się nasiliło ogólnie po tej imprezie gdzie była sytuacja z tym chłopakiem
No tam co prawda byłam spokojna dopiero po tym mnie uderzyło
Wiem że takie rzeczy to u mnie jednak wyzwalacz traumy z którymi staram sobie radzić
Ale czy nie za szybko poleciałam z tym ? Nie wiem
Mam kontakt z tym kolegą,przyjedzie do Polski na wakacje bo jest teraz za granicą
Zobaczymy jak będzie do tego czasu. Na razie się zastanawiam czy o tym wspomnieć
To tyle
Do zobaczenia
Trzymajcie się kochani 💜
8 notes
·
View notes
Text
Hejka postanowiłam że napiszę coś o sobie!
A więc mam na imię Oliwka mam 13 lat a 11 lipca już 14.Nie mam jakiegoś ulubionego koloru ale lubię różowy ciemno czerwony niebieski i biały oraz czarny. Jestem dobrą uczennicą a przynajmniej tak mi się wydaje ale ostatnio zaniedbałam naukę.
Mam włosy trochę za obojczyki w kolorze ciemnego blądu ale moim marzeniem jest rozjaśnić je jednak moja mama mi na to nie pozwala. Jestem niska bo mam tylko 152cm wzrostu więc w porównaniu do osób z mojej klasy jestem krasnalem.
Bardzo lubię tańczyć słuchać muzyki śpiewać grać na fortepianie i grać w simsy uwielbiam też mieć czas dla siebię. Interesuje się skin care i makijażem.
Moi ulubieni artyści i zespoły których słucham to
Lana del rey, Arctic monkeys,taco, bedoes ale słucham tylko jego starych utworów, the weekend the neighbourdhood, tv girl, cigarettes after sex, i dużo więcej ale nie chcę mi się już wymieniać
Chodzę do szkoły muzycznej 5 lat a jak byłam młodsza od 4 roku życia chodziłam do szkoły prywatnej. Mimo że wcześniej napisałam że lubię grać i śpiewać to nienawidzę chodzić do szkoły muzycznej i przyznam że zabiła też ona trochę moich marzeń. Nauczyłam się przez ten czas grać na fortepianie trochę na skrzypcach oraz trochę na gitarze.
Mam dwójkę rodzeństwa którzy mają po 6 już w tym roku 7 lat. Kocham ich bardzo ale czasami dostaję przez nich jakiejś nerwicy. Co prawda lepiej dogaduje się z siostrą ale brata kocham tak samo bardzo jak ją.
Moja hw to było 45kg a lw 37kg moim ugw jest 30kg a obecna waga to 40.1 kg
Jestem osobą wrażliwą i naiwną strasznie daję sobą manipulować ale staram się z tym walczyć.
To chyba tyle jeżeli sobie coś przypomnę jeszcze tu to dodam.
#az do kosci#bede motylkiem#blogi motylkowe#chcę być lekka#chcę być perfekcyjna#chcę schudnąć#chcę widzieć swoje kości#motylki blog#motylki any#chude jest piękne#ana bllog#lekka jak piórko#i wanna lose weight
7 notes
·
View notes
Text
Cześć motylki, dzisiaj jeszcze nic nie jadłam, wypiłam tylko trochę soku pomarańczowego. Zapaliłam dwa papierosy i jest okej. Kocham vibe blokowisk jak jest ciemno.
Cieszę się że tu jestem, kiedyś było mi ciężko wytrzymać z Aną, teraz powoli zaczynam ją rozumieć i bardzo jej dziękuję.
Wszystkiego dobrego 🦋
#bede motylkiem#będę motylkiem#lekkie motylki#motylki#motylki any#motylki blog#chcę być lekka#dieta motylkowa#chcę widzieć swoje kości
8 notes
·
View notes
Text
Uśmiechnięta zagubiona starsza Pani.
Siedziała naprzeciwko mnie w tramwaju. Już było ciemno. P - Jedziemy na Krzyki? J (pochylam się) - Proszę Pani, na Krzyki to w drugą stronę. P - Jadę na Krzyki. J - Rozumiem, ale to jednak w drugą stronę. Chyba, że mi się coś pomyliło. 😉 Może mi Pani podać, gdzie, mniej więcej, Pani mieszka? Nie pytam oczywiście o ulicę. P - Gdzie jesteśmy? J - Chwilka. Niedługo będzie Sky Tower. P - Tu powinien być ten doktor na em. Jest żabka. J - Tak, żabka jest. (W głowie: jaki doktor na "M"?) P - O, jest doktor na em! J - Acha, Dr Max. P - To mój sklep (Aldi - dop. ja) itd., itd. Kobietę najchętniej odprowadziłabym do domu, gdyby nie fakt, że spieszyłam się na warsztaty. 😔 W innym wypadku pojechałabym z Nią i poszła pod sam dom. Na szczęście o wiele rzeczy pytała. I mówiła, że nawet jeżeli zabłądzi, to się cofnie. Ciągle mówiła. A ludzie się patrzyli. Jedna pani miała taki wzrok, że wielokrotnie na mojej twarzy pojawiał się specyficzny grymas pod tytułem: "Co za babsztyl". I miałam wrażenie, że co najmniej dwie osoby po drugiej stronie tramwaju nam dopingują. Do nich się uśmiechałam. Pani miała wysiąść, ale tramwaj odjechał. Siedziała przez chwilę naprzeciwko chłopaka i znów, z radością, mówiła. Ale ten Ją olewał. Wysiadła. Mam nadzieję, że trafiła do domu. 🧡 Kurczę, mogłam napisać, że tego dnia mnie nie będzie. Ale, po pierwsze, nie było mnie tydzień wcześniej, miałam złe chwile przez kilka dni. Zaliczyłam glebę na mordę psychicznie. Po drugie, Pani tyle mówiła i opowiadała gdzie, co i jak, iż karmię się nadzieją, że ktoś Jej pomógł dotrzeć do domu. Nie mogę mieć wyrzutów sumienia. Nie mogę. Nie.
4 notes
·
View notes
Text
Bransoleta
Szedł sobie, dnia pewnego, ulicą, ciemno było, trochę zimno, jesienny wieczór denny, dzień cały, był taki lekko otępiały, lecz coś grubego stać się miało, się stało w przyszłości, gdyż w przeszłości jesteśmy, w tym momencie, leci se koleszka, właśnie jest na zakręcie, patrzyłem na to, widziałem i aż mnie zamurowało, obok mnie, w sumie zamurowało każdego, obserwowałem go już wcześniej dłuższą chwilę, bo widziałem że idzie chłop odpierdolić coś, jakąś zadymę, po prawdzie, to miałem iść do domciu, w kimę, ale pomyślałem, jeszcze sobie trochę pożyje, polecę za nim, zobaczymy czy chłop coś odhuligani, z jego mimiki wynika, na czole ma to napisane, że armani dziordzio bransoleta, spodobała mu się, tak jak ser feta, pierwszy raz poznawszy, się najadłszy za pierwszym razem, a potem serek jadł, raz za razem, jakoś tak mu się spodobała, za dużo do gadania nie miła, ale przecież bransoleta to nie kobieta, nie klekocze, dużo bynajmniej nie było mu trzeba, jedno spojrzenie i już wiedział, jego jest ta bransoleta, w historii tej, rzecz jest taka, iż ta bransoleta nie jest dla jakiegoś tam zwykłego cwaniaka, byle chłopaka, wariata, spod trzepaka, tu trzeba nie byle kozaka, tępaka, co za oknem karmi ptaka, droga do tej bransolety, często sprawia, że zanikają życia podniety, ale to tylko dla hecy, na byle gościa, jak się okazać miało, błysk, szyst, prast, wjebalo leszcza, ciekawy jest, ile wart jest ten fant, jak wiele warte jest wcielenie, tej błyskotki, slicznotki, ale najpierw czeka przeprawa nie lekka, bowiem ta bransoletka zamknięta jest w kufsze żelaznym, który żeby otworzyć, trzeba w chuj siły, w to włożyć, cztery Pudziany, by nie wystarczyły, żeby tam dotrzeć, tam gdzie historii jest sedno, przetrwać trzeba bedzie jeszcze nie jedno, bowiem kufer pierścieniem piekielnego ognia jest otoczony, a przed nim stoi orszak uzbrojony cały, po zęby wyekwipowany, chłopy tam szczerzą kły i czekają na jegomościa, by nie pozwolić mu na to, co on jednym spojrzeniem skradł już dawno, należy mu się ta bransoleta, jest pewien, no to co kolego, trzeba przygotować się do tego i tu właśnie już koleszka przygotowany, nie zwleka, zamierza spełnić swe plany, lekko wydygany przezwycieża te stany, wjeżdża i bez wątpliwości ropierdala tych kilku gości, za pomocą siły i mądrości wprowadza ich w stan nieprzytomności, po to tu przyszedł, nieznane mu są uczucia skrupułów i litosci, chce zajebać, co się mieni, srebrzysto, jest już blisko, przez ogień piekielny jeszcze przejść jakos trzeba, co zrobić, chyba inaczej się nie da, wskoczył w nie, tak po prostu, tak jak prosto z mostu, zażartował sobie z losu, który na jego stronę przechylił się w taki sposob, no i jest kufer, obiecany, lecz niestety do Pudziana mu daleko, do kufra niby blisko, namacalny, ale jednak też daleko, wycofać się nie da, rozlało się mleko, nagle iskra z nieba, cholera jasna, coś w gościa wstąpiło, przypomniał sobie ile piniendzy, za nią dostanie, nagle takiej mocy uzyskał, że kufer zamienił się w kupę gówna, skruszył się jak chujowy kryształ, Bożek moc mu wysłał, gdy przypomnial sobie ile warta jest ta iskra, bransoleta, drugi czlowiek i do życia podnieta.
5 notes
·
View notes